Prof. Witold Rzyman o badaniach przesiewowych raka płuc: „LDCT pozostaje złotym standardem”

14 października 2025 /Aktualności, Rak płuca

Prof. Witold Rzyman o badaniach przesiewowych raka płuc: „LDCT pozostaje złotym standardem”

Adam Wdowiak | Onkologia.edu.pl

Prof. dr hab. n. med. Witold Rzyman to torakochirurg, Kierownik Kliniki Chirurgii Klatki Piersiowej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego i jeden z pionierów badań przesiewowych raka płuca w Europie. Autor i koordynator wielu programów, w tym pierwszego w Polsce pilotażu z użyciem niskodawkowej tomografii komputerowej (LDCT). Działalność badawcza i wdrożeniowa Profesora została doceniona przez International Association for the Study of Lung Cancer (IASLC), które w 2025 roku w Barcelonie uhonorowało go prestiżową nagrodą im. Josepha W. Cullena za wybitne osiągnięcia w profilaktyce i wczesnym wykrywaniu raka płuca. O nagrodzie, jej znaczeniu i rozwoju badań rozmawialiśmy z Prof. Witoldem Rzymanem.

Panie Profesorze, na sam początek, co dla Pana oznacza otrzymanie nagrody im. Josepha W. Cullena?

To największe wyróżnienie w mojej dziedzinie – chirurgii klatki piersiowej i onkologii. Bardziej prestiżowej nagrody nie ma. Jest to też drugi przypadek w historii, kiedy ten laur trafia w ręce Polaka. Odbieram go z radością, ale również ze szczerym zaskoczeniem, ponieważ wokół mnie jest wielu niezwykle pracowitych ludzi, którzy tworzą nową medycynę w Polsce, a tutaj nagroda nagle spada na mnie. Dlatego trochę trudno mi wytłumaczyć, z jakiego powodu akurat ja ją mogłem otrzymać.

Nagroda została przyznana Panu przede wszystkim za implementację badań przesiewowych z użyciem niskodawkowej tomografii komputerowej (LDCT). Skąd pomysł, by właśnie tę metodę wdrożyć w Polsce?

W leczeniu raka płuca przez dekady niewiele się zmieniało. Pomimo postępów w medycynie w tym okresie wyleczenie tego nowotworu jest bardzo trudne. To podstępnie rozwijający się nowotwór nie dający bardzo długo żadnych objawów. W związku z tym jest wykrywany późno, zwykle w zaawansowanym stadium choroby. Jedyną realną szansą poprawy rokowań u pacjentów stały się badania przesiewowe. W 2008 roku, wraz z dwójką studentów, stworzyliśmy projekt i pozyskaliśmy fundusze norweskie – milion euro, ogromną jak na tamte czasy kwotę. Dzięki temu rozpoczęliśmy pierwszy pilotaż w województwie pomorskim, badając ponad 8,5 tysiąca osób. Wtedy LDCT dopiero wchodziło na światowe salony – pierwsze randomizowane badanie, które potwierdziło redukcję śmiertelności o 20%, ukazało się dopiero, gdy kończyliśmy nasz program.

Dziś coraz częściej mówi się o biomarkerach jako potencjalnych narzędziach przesiewowych. Dlaczego nadal stawia Pan na LDCT?

Bo to jedyna metoda, która udowodniła swoją skuteczność. Wciąż nie ma testu molekularnego, który mógłby zastąpić tomografię. Moim zdaniem przez najbliższe 10 lat się to nie zmieni. Biomarkery są obiecujące, prowadzi się badania takie jak INTEGRAL, ale LDCT pozostaje złotym standardem.

A jaka jest trajektoria rozwoju LDCT? Co zostało już poprawione, a co jeszcze można zrobić?

Największym problemem początkowo była duża liczba fałszywie dodatnich wyników – nawet 35% zmian budziło wątpliwości. Dziś, dzięki doświadczeniu radiologów i doprecyzowaniu wytycznych, odsetek ten spadł do 9%. Zatem obecnie, skuteczność badania jest bardzo wysoka, przy niskim odsetku wyników fałszywie ujemnych. A przyszłości, jak w większości działów medycyny, upatrujemy w sztucznej inteligencji. Szczególnie w dziedzinie radiologii, gdzie badania radiomicznej sygnatury raka płuca są bardzo zaawansowane. Obecnie najbardziej zaawansowanym programem jest Sybil, stworzony na MIT w Bostonie przez  matematyków we współpracy z radiologami z Harvardu. Potrafi nie tylko ocenić ryzyko zachorowania na raka płuca, ale także wskazać obszar w płucach, w którym potencjalnie może rozwinąć się guz. To narzędzie jest już powoli walidowane w różnych krajach, jednak jeszcze minie trochę czasu, zanim wejdzie to do powszechnej praktyki. W Polsce również prowadzimy prace nad własnymi algorytmami, m.in. na Politechnice Śląskiej, z którą właśnie nad tym osobiście współpracuję.

Skoro już mówimy o naszym technologicznym „podwórku”, to gdzie Polska znajduje się dziś w peletonie krajów rozwijających badania przesiewowe raka płuca?

Przede wszystkim należy pamiętać, że badania przesiewowe w raku płuca to bardzo młoda dziedzina. Mieliśmy zatem uczciwą szansę być absolutnym liderem w tym wyścigu - jeśli mam być szczery, to trochę tej szansy nie wykorzystaliśmy, przynajmniej pod kątem badań naukowych.

Bo w dziedzinie wdrażania, to naprawdę jest się czym pochwalić: w Polsce oprócz mnie jeszcze 3 torakochirurgów stworzyło niezależne programy badań przesiewowych przy użyciu NDTK. Dzięki temu, w przeciągu dziesięciu lat przebadaliśmy ponad 70000 osób, nabierając bardzo dużego doświadczenia i obycia z nową metodą. Co najważniejsze, przyniosło to swoje plony - już w 2018 roku udało nam się przekonać Ministerstwo Zdrowia, żeby powszechnie wdrożyć te badania. Ustaliliśmy, że zrobimy to dwuetapowo, a pierwszym etapem miały być badania pilotażowe, stanowiące podstawę dla wprowadzenia, na drugim etapie, narodowego programu badań przesiewowych.

Pierwszy etap zaczęliśmy w 2020 roku, a skończyliśmy go trzy lata później. Wdrożenie drugiego etapu było zaplanowane na 1 stycznia 2025 roku i gdyby się to udało, to bylibyśmy drugim w Europie państwem (po Chorwacji), w którym wprowadzono badania przesiewowe raka płuca.  Niestety jednak wszystko się przedłużyło i teraz mam nadzieję, że badanie będzie powszechnie dostępne od początku przyszłego roku. Jeśli się to uda to ostatecznie wejdziemy do czołówki razem z Niemcami – trzecie miejsce to wciąż podium.

A czym spowodowane jest to opóźnienie?

Program pilotażowy ruszył 1 marca 2020 roku – dokładnie w dniu ogłoszenia pandemii COVID-19. To przesunęło wszystko o rok. Dodatkowo biurokracja w Europie jest bardzo rozbudowana i spowalnia procesy. Ale mimo trudności, w porównaniu z innymi krajami, udało nam się przeprowadzić ten proces stosunkowo sprawnie.

Najbardziej rozwiniętym krajem, jeśli chodzi o badania naukowe nad badaniami przesiewowymi w raku płuca, wydają się być Stany Zjednoczone Ameryki. Z czego wynika ta różnica, która jest między poziomem u nas a poziomem w USA?

Przez wiele lat to była po prostu kwestia funduszy. To się już na szczęście zmienia. W tej chwili otrzymaliśmy na przykład grant, w który aż ciężko uwierzyć. Prawie 38 milionów złotych do zrealizowania w trakcie badań naukowych na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym, w ramach projektu MULTIPREVENT. Jego celem jest wykorzystanie LDCT nie tylko do wykrywania raka płuca, ale też innych chorób cywilizacyjnych. Na podstawie jednego badania możemy ocenić serce, tętnice, aortę, obecność POChP, osteoporozę czy skład ciała. Dodając badania krwi i analizę genomu, możemy stworzyć test profilaktyczny obejmujący najczęstsze przyczyny zgonów: nowotwory, choroby sercowo-naczyniowe, cukrzycę i POChP.

Nie wszystko jednak da się załatwić pieniędzmi, bo dużą rolę w stworzeniu zdrowego społeczeństwa odgrywają również oczywiście sami obywatele. Dlatego w tym miejscu chciałbym zaapelować: nie bójmy się badań przesiewowych – ani jako pacjenci, ani jako lekarze. Jeśli nie wdrożymy ich na szeroką skalę, nie uporamy się z rakiem płuca przez najbliższe dekady.

Jest zatem jakiś strach przed badaniami przesiewowymi? Z czego on może wynikać?

Strach zdecydowanie jest, a wynika on ze stygmatyzacji palaczy. Badania przesiewowe są adresowane do obecnych i byłych palaczy w wieku 50–74 lat, a ta grupa często wstydzi się swojego nałogu. Wielu chorych mówi: „Zachorowałem na raka płuca, a wszyscy pytają, czy paliłem, zamiast zapytać, jak się czuję”. To poczucie winy sprawia, że zgłaszalność jest dużo niższa niż w przypadku np. raka piersi czy jelita grubego. Absolutnie nie chodzi o to, żeby bagatelizować nałóg, jakim jest palenie papierosów. Potrzebne są profesjonalne kampanie edukacyjne i odbudowanie sieci poradni antynikotynowych. Kiedyś było ich 16, dziś zostały 2–4. To musi się zmienić. Każdy program przesiewowy powinien być łączony z interwencją antytytoniową – inaczej nie osiągniemy pełnej skuteczności.

Rozmawiał: Adam Wdowiak