Na początku czerwca minęły dwa lata od uruchomienia programu bezpłatnych szczepień przeciwko wirusowi HPV dla dziewcząt i chłopców.
Szczepienia nie są obowiązkowe, ale niska świadomość powoduje, że nie wszyscy rodzice zapisują na nie dzieci.
Tymczasem w niektórych krajach w Europie, gdzie szczepienia przeciw HPV są powszechne, rak szyjki macicy praktycznie nie występuje.
Mimo że szczepienie jest bezpłatne, odsetek zaszczepionych dzieci w porównaniu z innymi krajami w Polsce jest dramatycznie niski.
Wpływ na to ma nie tylko niska wiedza, ale także działalność przeciwników szczepień.
O efektach programu po dwóch latach jego funkcjonowania rozmawiano w Sejmie na podkomisji stałej ds. onkologii.
Dwa lata działania programu. Daleko od ideału
Podkomisja stała do spraw onkologii 25 czerwca br. zajęła się rozpatrzeniem informacji na temat podsumowania dwóch lat funkcjonowania programu powszechnych szczepień przeciw wirusowi brodawczaka ludzkiego (HPV).
Bezpłatne szczepienia przeciw HPV w ramach tego rządowego programu są dostępne od 1 czerwca 2023 roku. Początkowo były przeznaczone dla dzieci w wieku 12 i 13 lat. Po roku program rozszerzono. Od 1 września 2024 r. bezpłatnie zaszczepić można dzieci w wieku od 9 do 14 lat.
Wcześniej szczepienia te oferowały bezpłatnie niektóre samorządy w ramach lokalnych programów polityki zdrowotnej.
„Kiedy zrozumieliśmy, jak wielkie korzyści z punktu widzenia zdrowia publicznego może przynieść to działanie, nie mieliśmy wątpliwości, że musi być objęte strategią ogólnokrajową” - podkreślał w Sejmie Kuba Sękowski, zastępca dyrektora Departamentu Zdrowia Publicznego w Ministerstwie Zdrowia.
Jak mówił, chodziło o to, aby fakt zamieszkiwania na określonym terenie nie determinował szans na uniknięcie poważnych ryzyk zdrowotnych.
„Dotyczy to m.in. raka szyjki macicy. Co roku odnotowuje się ok. 3 tys. nowych zachorowań wśród Polek. Połowa niestety umiera. Tymczasem w niektórych krajach w Europie, gdzie szczepienia przeciw HPV są powszechne, rak szyjki macicy praktycznie już nie występuje”.
Ale nie tylko o raka szyjki macicy chodzi. Szczepienie przeciw HPV chroni bowiem także przed innymi nowotworami HPV-zależnymi, w tym nowotworami jamy ustnej, głowy i szyi. Dlatego tak ważne jest szczepienie zarówno dziewczynek, jak i chłopców.
Dyrektor z MZ przyznał, że te dwa lata to nie był jednolity okres, bo program po roku rozszerzono, aby zwiększyć jego popularność. Chodzi o obniżenie dolnego progu uczestnictwa do 9 lat i podniesienie górnego do 14 lat. Szczepienia weszły również do szkół, aby ułatwić rodzicom decyzję i organizację tej profilaktyki.
„Wrzesień 2024 roku to punkt zwrotny w tym programie, który wystartował ze stosunkowo dużą i rosnącą popularnością, ale tak naprawdę prawdziwy rozpęd nadało mu włączenie nowych roczników i umożliwienie szczepień już od 9. roku życia” – przyznał Kuba Sękowski.
Dodał, że przyniosło to wzrost liczby osób, które zaszczepiono. Stało się tak – jak mówił – także dzięki wzmocnionej promocji tych szczepień.
Pierwszy rocznik, który mógł być bezpłatnie szczepiony, czyli 2010 to ok. 25 proc. zaszczepionych dzieci. Kolejny to ponad 30 proc., a jeszcze kolejne szybko doganiają ten odsetek. „To napawa już pewnym optymizmem” – ocenił przedstawiciel MZ.
Zastraszanie dyrektorów szkół i brak świadomości
Wicedyrektor MZ przyznał, że niestety nie wszystkie szkoły w pełni włączyły się z w realizację szczepień i to z różnych powodów. Przedstawiciele MEN nieoficjalnie już wcześniej przyznawali, że dyrektorzy szkół bywali zastraszani przez osoby z ruchów antyszczepionkowych.
Wiceministra edukacji Paulina Piechna-Więckiewicz w Sejmie otwarcie stwierdziła: „W realizacji tego świadczenia w naszych placówkach napotykaliśmy na problemy, jak zastraszanie dyrektorów szkół różnego typu listami sugerującymi wezwanie do zaprzestania umożliwiania realizacji świadczenia w szkołach”.
Jak dodała, była nawet "mowa o seksualizacji dzieci".
„Wyzwaniem wciąż jest przekonanie obywateli, że po pierwsze HPV nie wiąże się wyłącznie z ryzykiem zakażenia drogą płciową. Druga sprawa, że chłopcy powinni być szczepieni nie tylko ze względu na interes dziewczynek, bo bardzo często w ten sposób się to przedstawia, ale przede wszystkim ze względu na ich zdrowie” - podkreśliła.
Przypomniała, że zgodnie z Narodową Strategią Onkologiczną do 2028 r. celem jest zaszczepienie 60 proc. dziewcząt i chłopców w wieku dojrzewania.
Poseł Grzegorz Napieralski (Koalicja Obywatelska) dopytywał w trakcie dyskusji o to, czy można jeszcze rozszerzyć grupę uprawnionych do bezpłatnych szczepień przeciw HPV.
Wicedyrektor z MZ wyjaśnił, że nie ma formalnie przeszkód, jednak resort musi priorytetyzować swoje działania i kierować program tam, gdzie jest najbardziej skuteczny. Jak mówił, dalsze działania edukacyjno-promocyjne powinny koncentrować się na informowaniu o innych korzyściach niż tylko zapobieganie rakowi szyjki macicy, wynikających z ochrony przeciw HPV.
„Badania naukowe wskazują, że skuteczność tego szczepienia, czyli wytworzenie odporności, jest większa w przypadku podania szczepionki w młodszym wieku. W związku z tym decyzja o rozszerzeniu dotyczyła zmiany z 11. na 9. rok życia. Podnoszenie górnej granicy powyżej 15. roku życia zbliża nas do momentu inicjacji seksualnej. I jakkolwiek HPV nie przenosi się tylko przez kontakty seksualne, a tym samym interwencja wobec takiej osoby byłaby już mniej skuteczna, aczkolwiek są dowody na stosowanie szczepionki nawet w kontekście zapobiegania innym problemom związanym z wirusem HPV, wręcz jako formy zmniejszenia ekspresji tego wirusa w przyszłości” – mówił.
Mimo że większość osób dorosłych była już narażona na kontakt z HPV, specjaliści zachęcają do szczepień także w tej grupie wiekowej. Tu jednak szczepienia są zalecane, a zatem nieobjęte refundacją.
Źródło: rynekzdrowia.pl