Terapia celowana pozwala nie myśleć o chorobie

3 października 2025 /Rak płuca

Terapia celowana pozwala nie myśleć o chorobie

Kampania edukacyjna "Onkologia"

„Mam poczucie, że leczenie jest precyzyjne i ukierunkowane na źródło choroby” – mówi Łukasz Kubiak, zmagający się z niedrobnokomórkowym rakiem płuca. Jak wygląda codzienność pacjenta przyjmującego innowacyjną terapię celowaną?

Jaka była pana droga od momentu diagnozy raka płuca do rozpoczęcia leczenia?

Kiedy lekarz przedstawił mi diagnozę, to nie dowierzałem. Był to dla mnie ogromny szok i intensywne emocjonalnie doświadczenie, tym bardziej, że za miesiąc spodziewałem się narodzin syna… Diagnoza wiązała się dla mnie przede wszystkim z lękiem i niepewnością. Następnie przeszedłem wiele badań, aby dokładnie określić stadium choroby. Czas oczekiwania na te wyniki był trudny, bo nie pozwalał mi oswoić się z sytuacją. Kiedy lekarze przedstawili mi już plan terapii, poczułem pewną ulgę, że w końcu zaczną się konkretne działania. Leczenie rozpoczęło się po kilku tygodniach od diagnozy. Towarzyszył mi wtedy zarówno niepokój, jak i nadzieja na poprawę.

Czy miał pan poczucie, że brał pan udział w procesie wyboru terapii? Jak istotne było dla pana, żeby lekarze uwzględnili pana indywidualne potrzeby i preferencje w jej doborze?

Bardzo pozytywnie oceniam podejście do pacjenta. Lekarze byli przychylni i bardzo otwarci. Zawsze potrafili troszeczkę podbudować. Miałem to poczucie, że biorę udział w procesie wyboru terapii. Szczegółowo wyjaśnili mi, na czym polegają dostępne możliwości leczenia, oraz wskazali różnice między nimi. Mogłem zadawać pytania, wyrażać swoje obawy, co było dla mnie kluczowe. To, że uwzględniono moje indywidualne potrzeby i preferencje, dało mi poczucie bezpieczeństwa i większej kontroli nad sytuacją. Dzięki temu łatwiej było mi zaufać wybranej terapii i z większą nadzieją rozpocząć leczenie.

Jakie korzyści dostrzega pan w zastosowaniu terapii celowanej?

Daje ona dużą nadzieję na poprawę i przedłużenie życia. Największą korzyścią, jaką dostrzegam, jest dopasowanie tej terapii do konkretnej sytuacji i rodzaju nowotworu. Dzięki temu mam większe poczucie, że leczenie jest bardziej precyzyjne i ukierunkowane na źródło choroby. Ważne jest również to, że terapia celowana wiąże się z mniejszą liczbą działań niepożądanych niż tradycyjna chemia, co pozwala mi zachować lepszą jakość życia. Na co dzień patrzę w przyszłość z większą nadzieją. Leczenie polega na przyjmowaniu doustnie tabletek i comiesięcznych kontrolach. Szczerze mówiąc, gdybym nie musiał jeździć na te badania, tobym nie czuł, że jestem chory.

W jaki sposób odpowiednio dobrana terapia wpłynęła na pana codzienne życie?

Ta terapia pozwala mi w normalny sposób funkcjonować w domu, w pracy. Gdy miałem naświetlanie głowy, byłem potem tak osłabiony, że nieraz niemiałem siły wstać z łóżka. Terapia celowana nie daje takich skutków, daje niezależność. Dzięki temu choroba nie odbiera mi wszystkiego, co jest dla mnie ważne. Mimo młodego wieku jestem już na emeryturze, bo pracowałem w służbach mundurowych. Teraz prowadzę swoją działalność gospodarczą, rozwijam firmę, inwestuję. Mam dużo siły do wykonywania codziennych obowiązków. Mogę aktywnie uczestniczyć w życiu rodziny. To ja odprowadzam dzieci do przedszkola i szkoły, jeżdżę z nimi na rowerze, chodzę na plac zabaw. Czas spędzony z bliskimi doceniam szczególnie, bo zdaję sobie sprawę, że nie wiadomo, ile mi go jeszcze zostało.

Ja po prostu nie myślę o chorobie. Trzeba postawić sobie cele i dążyć do ich zrealizowania. Moim jest to, że jako tata muszę zaprowadzić córkę do ołtarza. Ma osiem lat, więc jeszcze parę lat przede mną…

Cała publikacja w wersji do pobrania.